Wyrok, ale za co? DZIWIĘ SIĘ…

2023-11-21 12:20:28

Wiceprezesi spółdzielni mieszkaniowej zostali skazani za poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Zadeklarowali, że mają prawo dysponować, w celu budowy bloku, kawałkiem działki, która nie należała do spółdzielni. Jak się okazało, działka ta jest bowiem własnością miasta. Sytuacja bardzo dziwna, bo wiadomo było od początku, że wszystko się wyda

Ale to dopiero początek dziwnych zdarzeń. Zaskakująca jest wysokość orzeczonej kary, bo wiceprezesi zostali ukarani jedynie grzywnami w wysokości 4 tys. zł jeden i 6 tys. zł drugi. Wydaje się, że osoby na eksponowanych stanowiskach, a co za tym idzie dobrze wynagradzane, powinny ponosić także większą odpowiedzialność za swoje czyny. Tak choćby dla przykładu, żeby komuś nie przyszło do głowy wyciągać ręki po cudzą własność. I żeby nikt nie mógł sobie tłumaczyć, że jeśli im uszło na sucho przywłaszczenie milionów, to dlaczego ja mam beknąć za przysłowiowy batonik.

Jeszcze dziwniejsze są kulisy samej sprawy. Spółdzielnia i władze miasta od co najmniej kilkunastu lat negocjowały kwestię udostępnienia rzeczonej działki spółdzielni. Mówiono o wspólnej inwestycji albo o zamianie działki na inną, znajdującą się na tyłach Urzędu Skarbowego. Zresztą już wielokrotnie podobne negocjacje kończyły się sukcesem i obopólnymi korzyściami. Wystarczy przypomnieć sprawę inwestycji Anat, gdzie miasto dało grunt, a spółdzielnia wybudowała budynki. A na koniec Prezydent miasta i Prezes spółdzielni podzielili się najatrakcyjniejszymi lokalami.

O co więc poszło? Dlaczego tym razem się nie dogadali, możemy się tylko domyślać. Być może jedni tym razem chcieli zbyt wiele w zamian, a drudzy nie chcieli pójść na ustępstwa. A może ktoś poprzednio nie wywiązał się ze złożonych obietnic. W końcu, jak nie wiadomo o co chodzi, to chyba na pewno chodziło o pieniądze…

Wojciech Dobrowolski

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *